Dla niektórych może będzie to ciekawostka, dla innych pewnie żadna nowość. W czasach PRL-u w Polsce bezdzietne pary, panny i kawalerowie musieli odprowadzać pewną kwotę. Był on odprowadzany w formie podwyższonego podatku dochodowego. Wszystko po to, aby zwiększyć naturalny przyrost. Taka forma podatku znana była również swego czasu w Niemczech.

Bezdzietni płacą więcej!

Takie przepisy obowiązywały w Polsce od 1 stycznia 1946 roku do 29 listopada 1956 roku. Każdy obywatel Polski, który ukończył 21 lat, musiał płacić za brak dzieci. Przepis ten dotyczył niezamężnych kobiet i nieżonatych mężczyzn, którzy nie posiadali pociech. Dodatkowo ich łączny podatek ze zwyżkami nie przekraczał 65% podstawy opodatkowania. Takie osoby musiały zapłacić daninę o 20% wyższą niż osoby posiadające dzieci. Dodatkowe 10% podatku płaciły również małżeństwa, które nie miały na utrzymaniu żadnych dzieci. Po 1956 roku podwyższono próg wiekowy singli do 25 lat. Podatek w takiej wysokości obowiązywał aż do 1973 roku.

Po co wprowadzono taki podatek?

Wiele osób zastanawia się zapewne, w jakim celu został wprowadzony taki podatek. Władza zdecydowała się na taki ruch, ponieważ po zakończeniu II wojny światowej rządzący chcieli zwiększyć liczbę ludności, która zamieszkuje w Polsce. Druga kwestia to karanie osób bezdzietnych. W ten sposób wyłamywały się one z ogólnej wizji polityki społecznej państwa, która nastawiona była prorodzinnie. Warto tutaj powiedzieć, że władzy w żaden sposób nie interesowała przyczyny bezdzietności. Liczył się tylko suchy fakt, że dana rodzina dzieci nie ma. Dodatkowa opłata miała również zachęcać młodych ludzi do zawierania małżeństw i tworzenia rodzin, a tym samym zaprzestania życia na kocią łapę. Czy bykowe pomogło? Z całą pewnością można stwierdzić, że nie. Co prawda przyrost naturalny się zwiększył, ale była to zasługa wysokiej dzietności kobiet, popularny model rodziny wielodzietnej, a także mała wiedza na temat antykoncepcji i planowania rodziny.